Zdecydowałam, że dla upamiętnienia twórczości projektanta w lutym przygotuję stylizacje zainspirowane jego kolekcjami. W dzisiejszym odcinku chciałam zaprezentować sukienkę uszytą z dwustronnej i dwukolorowej lycry (chabrowo – fioletowa). Sukienka została przygotowana na zupełnie inną okoliczność. W związku ze spędzaniem tanecznego sylwestra potrzebowałam przygotować projekt spódnicy, który dobrze będzie kręcił się przy wykonywaniu obrotów, oraz atrakcyjnie poruszał się w tańcu. Takim sposobem powstała przedłużona w stanie dopasowana sukienka (ha! niezaplanowane nawiązanie do obniżonej ptasiej talii McQueena) z doszytą spódnicą na planie koła – krótszą z przodu, dłuższą z tyłu. Sukienka miała swoim fasonem nawiązywać do klasycznych sukien tangowych, w których wymagany jest dosyć spory luz dla nóg. W niektórych przypadkach suknie mają olbrzymie rozcięcia aż do bioder, tak że poszczególne panele materiału wirują w tańcu jak spódnica z trawy. Moja wersja nie posiada tak licznych rozcięć, jednak spełnia swoją rolę nie krępowania ruchów w tańcu. Lycra, jakkolwiek syntetyczna, nie ma sobie równych przy szyciu odzieży tanecznej. Miękko układa się na ciele, jest łatwa w szyciu, a w tańcu prezentuje się nienagannie i w razie katastrofy rozdarcia szloch będzie tylko przejściowy. Z przodu sukienka grzecznie układa się pod szyjką, ale dla przeciwwagi długiego tyłu zrobiłam większy dekolt na plecach, sięgający zapięcia biustonosza.
Na pierwszy rzut oka sukienka nie nawiązuje do żadnej z kolekcji McQueena. Dopiero po dołożeniu dodatków charakterystycznych dla stylu projektanta można dostrzec właściwą linię powiązania. Do nadania wyrazu mcqueenowskiego stylizacji dodałam gorset siateczkowo-ekoskórkowy, skórzany pasek ze srebrną klamrą, srebrne łańcuchy na szyje (również do odnalezienia w kolekcjach McQ) oraz skórzane czarne kozaki. Fryzura oraz makijaż dodają całości buntowniczego wyglądu i gładko wpisują się w kontekst twórczości projektanta. Dla podkreślenia podobieństwa zapozowałam w sposób, w jakim prezentowane są najnowsze kolekcje z domu McQueena.
Jak podoba Wam się taka interpretacja?