Zamysł opisania historii lustra już dawno pojawił się w mojej głowie. Zawiodła mnie zawartość treści, którą można wyszukać na stronach internetowych, wszystkie wyglądają jak skopiowane z jednego szablonu, jak dobrze wiemy jedynej słusznej wyroczni – Wikipedii. Z braku nasycenia wiedzą w temacie luster postanowiłam odwołać się do literatury. Takim sposobem natrafiłam na publikację popularnonaukową pani Sabine Melchior-Bonnet pt. Narzędzie magii. Historia luster i zwierciadeł. Nie spodziewałam się jednak trafić na taką powieść akcji!
Żyjąc we współczesnym świecie, napotykając swoje odbicie na każdym kroku, w szybach, witrynach sklepowych, w centrach handlowych, gdzie powierzchnie luster wypełniają każdą wolną przestrzeń trudno nam zrozumieć początki cywilizacji, w której nie istniały lustra. Nasi przodkowie co najwyżej mogli obejrzeć swoje odbicie w rzece, jeziorze lub wiadrze z wodą. Nie znali swojego odbicia w takim dokładnym kształcie, jak obecnie możemy je poznać, co dopiero pomyśleć o prześledzeniu kształtu każdego piega w 10 krotnym powiększeniu…
Historia luster … przybliża nam zarys historii zainteresowania powierzchnią dającą odbicie. Dlaczego nie napisze lustra? Otóż pani Sabine sięga do historii starożytności, w której nie było luster w postaci jaką z nim kojarzymy. Początkowo poza „wodnym odbiciem” można było zobaczyć swój wizerunek na polerowanych metalowych blachach srebrnych, złotych, cynowych czy brązowych. Lusterka osadzane były na zdobionych rączkach z metalu, drewna lub kości słoniowej. Autorka wspomina również o istnieniu w starożytności umiejętności wytwarzania szklanych powierzchni, jednak ich struktura była zielonkawo-niebieska, a próby odbarwiania powodowały powstawanie pęcherzyków powietrza, co nie sprzyjało wyraźnemu odbiciu czegokolwiek. W średniowieczu nadal pracowano nad ulepszeniem techniki wytwarzania szkła bezbarwnego, jednak ówczesna technologia lepiej radziła sobie w produkcji szkła kolorowego. Ciekawą informacją jest sposób wytwarzania szklanych tafli, powstawały one w sposób w jaki obecnie wytwarza się szklane wazony, poprzez wydmuchiwanie szklanej masy przez rurkę, następnie odcinano boki i rozwałkowywano masę na stole. Szkło przeznaczone do wypełniania ram okiennych nadal jednak traktowane było jak przedmiot zbytku, do tego stopnia że książę Northumberland wyjeżdżając z zamku polecił wyjąć szyby z okien i przenieść w bezpieczne miejsce. Powoli postępująca technologia wytwarzania akceptowalnego odbicia borykała się z przestarzałymi sposobami wylewania ołowiu na szklaną taflę, które pod wpływem szoku termicznego pękało w drobny mak. Sposób ten wykorzystywano również do wypełniania szklanych kul, które następnie krojono na pół. Wypukłe lustra możemy podziwiać na obrazach wnętrz mieszkalnych Arnolfinich. W XIV w. zaczęto zastępować ołów cyną, srebrem, a w późniejszych wiekach rtęcią. Dopiero w XVI wieku we włoskich pracowniach w mieście Murano rzemieślnicy osiągnęli najwyższą przejrzystość szkła, tak wspaniałą że zaczęto nazywać je szkłem kryształowym. Od tego czasu Murano stało się monopolistą na rynku europejskim w produkcji szkła i luster. Technologia produkcji była tak pilnie strzeżona, że pracownicy mieli zakazy wyjazdu z miasta, na niepokornych lub przekupionych jednostkach stosowano wyłapywanie na granicach, zbrojne ściąganie do kraju, skrytobójstwa lub oferowano wino z kropelką trucizny. Historia utrzymania w tajemnicy technologii produkcji szkła kryształowego jest świetnym scenariuszem na film akcji. Polecam zajrzeć do książki Narzędzie magii… i zapoznać się z pełną opowieścią wydarzeń towarzyszących powstawaniu szklanego imperium. Dopiero w XVIII wieku zaczęła naprawdę liczyć się manufaktura w Saint-Gobain we Francji. Wcześniejsze sabotaże, samodzielne dopracowywanie produkcji i technologii, nieudane eksperymenty chemiczne narażały istnienie królewskiego oczka w głowie na widmo bankructwa. Na przykładzie historii manufaktury w Saint-Gobain, świetnie widać jak wiele strat czasem trzeba ponieść, aby w końcu dojść do wielkości. Lustra produkowane w XVI wieku osiągały wielkość do metra wysokości, tylko na taki format pozwalała ówczesna technologia rozwałkowywania masy szklanej. Większe tafle powstały dopiero we francuskich manufakturach, w których opatentowano produkcję szkła lanego, przez co ich wielkość znacznie przewyższała wielkości luster włoskich.
Lustra w okresie ancien regimentu stały się przedmiotem wyszukanego luksusu, dlatego powstawały wówczas modne pokoje lustrzane, obłożone taflami luster łączonych od podłogi do sufitu, tak aby zwiedzający poczuł się skrępowany wielością swojego odbicia. Lustra wykorzystywane były również w pomieszczeniach dziennych, nad kominkiem wisiało tremo, natomiast stojące, podłużne z możliwością regulacji ustawienia pod różnymi kątami nazywano psyche. Poza tym każda elegantka posiadała w swoich podręcznych przedmiotach tzw. zerkadełko – maleńkie lusterko aby co jakiś czas sprawdzać stan swojego wyglądu.
Lustro od starożytności dawało początek rozważaniom nad tym co odbite i podważaniu realności tego obrazu. Dzieje myśli filozoficznej lustrzanego odbicia są równie ciekawe, co sama historia lustra. Od niepewności tego co pokazuje lustro, poprzez karcenie próżności i zazdrości wynikających z nadużywania nadmiernego kontrolowania swojego wizerunku, od magiczno-czarciego pochodzenie zwierciadła, poprzez przekonania odbicia tego co boskie i niebiańskie w srebrzystej tafli, od narcystycznego zadufania we własnej wspaniałości do skrajnego odrzucenia widzianego obrazu jako bytu zupełnie odrębnego od realnego właściciela. Symbolika lustra i niepewność tego co znajdziemy po jego drugiej stronie były inspiracją dla artystów i pisarzy do tworzenia magicznych światów lub alternatywnych rzeczywistości wysyconych metaforycznymi znaczeniami. Co się stanie jeżeli spróbuję przejść na drugą stronę lustra? Czy to co widzę w zwierciadle jest moim prawdziwym ja czy to tylko widmo ja? Cytując za autorką książki przemyślenia Colette dotyczące swojego odbicia: Jakaś stara kobieta, ciężko dysząc, powtórzyła w podłużnym prostokątnym lustrze jej gest i Lea zadała sobie pytanie, co ona sama może mieć wspólnego z tą wariatką.
A Ty, kogo widzisz patrząc w lustro?
Wpis powstał na podstawie publikacji:
Sabine Melchior-Bonnet, Narzędzie magii. Historia luster i zwierciadeł, Warszawa 2007